Zapory – czyli co przeszkadza rybom

Rzeki zawsze dzieliły się tym, co miały najlepszego: dawały pożywienie, picie, ochłodę i odpoczynek, ułatwiały transport, użyźniały ziemię, były też źródłem natchnienia i metafizycznym medium. A myśmy z tego chętnie korzystali. Niemal od zawsze głowiliśmy się jak zaprząc rzekę do pracy. I mieliśmy w tym spore sukcesy.

Kluczowym wynalazkiem było koło wodne służące do różnych celów – mąka to był jeden z wielu produktów uzyskiwanych dzięki takim urządzeniom. Koła przekładały energię wody na maszyny produkujące kaszę, tnące deski, wykorzystywano je do produkcji papieru, do ubijania sukna, w hutnictwie, do pompowania wody w wodociągach i przy wielu innych pracach. W konsekwencji pracujących dla człowieka kół wodnych było całkiem sporo. Nie mamy dokładnych liczb, ale szacuje się, że na terenie Polski u schyłku XVIII wieku samych młynów mielących mąkę było kilkanaście tysięcy, a w Europie koło pół miliona. Ale to był romantyczny początek.

Po lewej: koło wodne z młyna w osadzie młyńskiej Roztoka – Brzeziny.
Po prawej: Młyn Dells – Wisconsin (Arisona), Fot. Jim Bauer, CC BY-ND 2.0

Wielkie zapory na rzekach budowaliśmy od dawna, można powiedzieć od tysięcy lat do nawadniania terenów rolniczych, zaopatrzenia w wodę miast oraz zmniejszenia wysokich przepływów, czyli ochrony przed powodziami. Ale były to tak trudne przedsięwzięcia, że można je policzyć na palcach. Dopiero rozwój mechanizacji, wiedzy inżynierskiej i w jakimś sensie niedostatek wiedzy o tym, jakie mogą być ich negatywne skutki dla środowiska spowodował, że zaczęliśmy budować mniejsze zapory, stopnie, jazy i przegrody na rzekach, gdzie tylko się dało.

Szczyt tej aktywności na świecie miał miejsce w XX wieku. W Europie w drugiej połowie XX wieku. Budowaliśmy ich dużo: coraz wyższe i coraz więcej. Dziś nie potrafimy nawet powiedzieć ile ich jest. Amerykańskie służby szacują, że przegród na rzekach dorzecza Missisipi jest około miliona…

A u nas? (czytaj artykuł…)

Zapraszamy do bratniego projektu

Nie jesteśmy sami – na obszarze zlewni Wisłoki jest więcej inicjatyw, które mają wspólne cele strategiczne. Jednym z nich jest projekt „Rzeki karpackie – czysta Natura 2000”, którego celem jest ochrona rzek karpackich poprzez kształtowanie proekologicznych postaw społeczności lokalnych. Projekt realizuje Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych na obszarze dolin rzecznych Soły, Czarnej Orawy, Łososiny, Białej Tarnowskiej, Wisłoki z dopływami, Jasiołki i środkowego Sanu.

Karpackie rzeki, cenne nie tylko krajobrazowo, ale także pod względem różnorodności gatunków i siedlisk przyrodniczych zagrożone są nadmiernym poborem żwiru, rozjeżdżaniem łożysk rzek, nieodpowiednią regulacją koryt, zaśmiecaniem brzegów oraz nielegalnymi zrzutami ścieków. Realizatorzy projektu dostrzegają te problemy, a szansę na poprawę sytuacji upatrują w podnoszeniu świadomości ekologicznej społeczności lokalnych – w uświadamianiu skutków negatywnych zmian w środowisku oraz korzyści z ochrony ekosystemów rzecznych.

Przedmiotem ochrony na terenie siedmiu obszarów Natura 2000 są siedliska i gatunki związane z górskimi rzekami. W ramach projektu prowadzone są szkolenia dla samorządów, akcje edukacyjne dla mieszkańców, dzieci i młodzieży, warsztaty dla nauczycieli.

Więcej informacji na stronie Projektu.

Z uwagi na wspólny obszar działania, a także zbliżone cele strategiczne projektu „Rzeki karpackie – czysta Natura 2000” i projektu „Likwidacja barier migracyjnych dla organizmów wodnych na rzece Wisłoce i jej dopływach – Ropie oraz Jasiołce” nawiązano współpracę, której efektem będzie m.in. nasz udział w spotkaniu ze społecznością lokalną w Jaśle 29 stycznia 2020 r.

Zachęcamy do zapoznania się z bogatymi materiałami edukacyjnymi wydanymi w ramach projektu „Rzeki karpackie – czysta Natura 2000” (również dla rzek Wisłoki i Jasiołki). Dotyczą one wielu aspektów ochrony rzek i siedlisk m.in.: specyfiki rzek górskich i podgórskich, występujących gatunków roślin i zwierząt (naturowych, obcych i inwazyjnych), siedlisk przyrodniczych, bioindykatorów, zagrożeń dla ekosystemów rzecznych (także powodzią i suszą), korzyści z rzeki dla człowieka i wielu innych.

Co wydarzyło się w projekcie w 2019 roku?

Koniec roku, to dobry moment, żeby podsumować dotychczasowe efekty prac. Projekt trwa i jeszcze jest wiele do zrobienia, ale mamy też już czym się chwalić.

Zrealizowane inwestycje

Przede wszystkim, ukończone zostały inwestycje w Ropicy Polskiej, Jedliczach i w Gorlicach (Gorlice I). Przepławki wybudowano modernizując istniejące stopnie. Niektóre zostały całkowicie przebudowane (Ropica Polska i Jedlicze), a w Gorlicach I wykorzystano ich elementy – w istniejącym jazie wycięto „zęby” i dalej ułożono bystrotok kaskadowy. Wszystkie te przepławki działają dobrze, co potwierdzają pomiary prędkości przepływu w szczelinach. Poradzą sobie w nich nie tylko duże ryby!

Rozpoczęte inwestycje

Z pracami budowlanymi weszliśmy na kolejne place. Mocno zaawansowana jest druga inwestycja w Gorlicach (Gorlice II).

Prace przy budowie wlotów do przepławek rozpoczęto też w Szczepańcowej i Mokrzcu. Te przepławki są zaprojektowane zupełnie inaczej niż pozostałe. Mają formę kanałów obejścia przy istniejących stopniach, które pozostaną w takim stanie jak obecnie.

Problemy i ciekawostki

Wszędzie prace prowadzone są z zachowaniem zasady „nie mącić, a jeśli nie da się tego uniknąć, to możliwie mało”. W różny sposób rozwiązywany jest ten problem. Najczęściej plac budowy odgradzany jest od nurtu ścianką szczelną (tzw. Larseny), a droga dojazdowa budowana jest na rurach stalowych, przez które płynie rzeka.

W Jedliczach zastosowano z powodzeniem inną technologię – oprócz „Larsenów” użyto też „big bagów”, z których utworzono sztuczny wał, by główny nurt przekierować obok placu budowy.

W każdej z przepławek były konieczne korekty projektu, może najbardziej widoczna była w Ropicy Polskiej, bo wprowadzono ją już po ukończeniu całości budowy. Ułożono kilka dodatkowych głazów tuż poniżej górnego gurtu, żeby zmniejszyć prędkości przepływu. Wszędzie na świecie, mimo dobrych projektów proces budowy przebiega w trybie bieżących korekt. To standardowa praktyka przy budowie obiektów na „żywym organizmie” jakim jest rzeka.

Nadzór przyrodniczy prowadził w sposób ciągły nie tylko kontrolę przestrzegania warunków budowy, jakie wymaga ochrona gatunków i siedlisk, ale także sprawdzał skuteczność przepławek. Na bieżąco prowadzone były więc wstępne pomiary skuteczności przepławek – co jakiś czas, po wykonaniu kolejnego etapu prac, wykonywano pomiary prędkości przepływu wody w szczelinach. Nie zawsze było to bezpieczne, a czasem wymagało sporego samozaparcia – woda była głęboka lub mogła porwać, a czasem była bardzo zimna. I zawsze potrzebne były, co najmniej, dwie osoby.

W lecie przeprowadzono akcję inwentaryzowania ryb powyżej i poniżej każdej przegrody. Odławiano je, liczono, mierzono i oznaczano gatunek. Wniosek wszędzie był jeden – poniżej stopnia ryb było znacznie więcej niż w zbiorniku powyżej. Pływaliśmy pontonem lub brodziliśmy w rzece, nie obeszło się też bez nieplanowanej kąpieli.

Wyniki inwentaryzacji pokazały, że w Wisłoce występuje wiele gatunków ryb, w tym licznie występujących przedstawicieli takich gatunków, jak: śliz, pstrąg potokowy, strzebla potokowa, brzanka, kleń, jelec, piekielnica, kiełb i mniej licznie: okoń, brzana, karaś, jaź, płoć, świnka, wzdręga, głowacz białopłetwy. Zdarzały się też gatunki obce, mniej lub bardziej egzotyczne takie, jak: pstrąg tęczowy, karaś srebrzysty czy babka rzeczna (złowiona poniżej stopnia w Mielcu).

W sierpniu konieczny był interwencyjny odłów ryb poniżej stopnia Gorlice II. W trakcie połowów inwentaryzacyjnych stwierdzono tam znaczną populację pstrąga potokowego, której groziło uśmiercenie w trakcie robót budowlanych. Podjęto decyzję o przeniesieniu, bardzo dorodnych zresztą, ryb do tymczasowego siedliska w gotowej już przepławce w Ropicy Polskiej.

W odłowach pomogli nam wędkarze z Polskiego Związku Wędkarskiego Nowy Sącz.

Uratowaliśmy ryby w Gorlicach

Czy da się przewidzieć, że w miejscu rozpoczynanej w rzece inwestycji pojawi się stado wielkich, ponad półmetrowych pstrągów? Oczywiście, że nie. Ale trzeba na to szybko zareagować, by wjeżdżające do rzeki koparki i ciężki sprzęt ich nie zabiły.

Co spowodowało, że na tak krótkim odcinku rzeki zadomowiło się tyle dorodnych, kilkuletnich drapieżników? Przyczyna jest prosta – stopień wodny w Gorlicach w centrum miasta, chroniący infrastrukturę nie jest, jak zresztą wiele podobnych obiektów w Polsce, wyposażony w przepławkę dla ryb. Pstrągi płynące w górę rzeki nie mogły go pokonać. Dodatkowo, silny prąd wody, który te ryby lubią oraz obecność dużej liczby małych rybek stanowiących doskonałe pożywienie, spowodowały, że uznały to miejsce za przyjazne do życia. Z konieczności, bo nie miały innego wyboru.

Nadzór przyrodniczy i kierownik projektu wspólnie zdecydowali, że pstrągi trzeba przenieść w bezpieczniejsze miejsce. W najbliższych dniach rusza bowiem budowa przepławki, która za parę miesięcy umożliwi rybom swobodne pływanie w górę i w dół rzeki, ale prowadzone w okolicy stopnia prace, ciężki sprzęt i okresowo silne mącenie wody mogłyby zagrażać ich życiu.

Odłowy zostały przeprowadzone 21 sierpnia z inicjatywy nadzoru przyrodniczego, przy udziale kierownika projektu i przedstawicieli PZW w Nowym Sączu. Udało się odłowić przynajmniej połowę ryb i przenieść je do zastępczego siedliska w górze rzeki Ropy.

Akcja odławiania ryb ( widok z drona) – fot. K. Ciężak
Ryby, po zmierzeniu i oznakowaniu (większe egzemplarze) wypuszczono na wolność

Wśród odłowionych ryb było wiele ponad trzydziestocentymetrowych (i nawet znacznie większych) pstrągów potokowych i jeden, prawie wymiarowy sandacz (!).
Poniżej ciekawsze okazy.

„Wisłoka bez barier” w Królestwie Pontu

Historia Tokatu (Turcja), gdzie na lokalnym uniwersytecie prof. Roman Żurek miał wykład wprowadzający o rewitalizacji rzek w Polsce, w tym o pracach na Wisłoce, sięga sześciu – siedmiu tysięcy lat. Tokat leży u zbiegu rzeki Tokat i  Yesilırmak (Zielona Rzeka) 800 km na wschód od Istambułu. Na wiele lat przed naszą erą Tokat był częścią Królestwa Pontu rządzonego przez tyranów z dynastii Mitrydatesów. Prawie 50 lat przed naszą erą region i miasto zostało zdobyte i zniszczone przez Rzymian. Tureckie, w swojej długiej historii, stało się całkiem „niedawno”, bo w roku 1071. Do największych zabytków miasta należy most Seliuk na Yesilırmak zbudowany w 1250 roku oraz meczet Ali Paszy zbudowany na początku XVI wieku. Miasto liczy obecnie 115 tys. mieszkańców.

Fot. Lubunya, Widok na Tokat, Wikipedia, CC BY-SA 4.0

Konferencja w Tokacie

Konferencje na całym świecie zaczynają się podobnie. Pół godziny przed rozpoczęciem na sali nie ma zwykle nikogo poza grupką pracowników technicznych testujących mikrofony, rzutniki, połączenia komputerowe itd. Potem pojawiają się organizatorzy. Ci sprawdzają czy wszystko działa, przesuwają trybunkę o 20 cm w lewo, czy w prawo, poprawiają krzesła za stołem prezydialnym, albo układają w pierwszym rzędzie kartki z napisem „Zarezerwowane”. Gospodarzy, którzy przychodzą na 10 min przed rozpoczęciem łatwo rozpoznać – są bardziej eleganccy i z lekka zdenerwowani – zwykle siadają gdzieś z boku i jeszcze raz nerwowo przerzucają kartki z tekstami tzw. adresów powitalnych. Po chwili salę zapełniają rozgadani uczestnicy, a 5 minut po terminie planowanego rozpoczęcia wchodzą uśmiechnięte „czynniki oficjalne”. Przez chwilę trwa małe zamieszanie, bo znane postaci polityki, czy lokalnych władz uruchamiają reflektory ekip telewizyjnych i błyskanie fleszy fotografów prasowych, ale po chwili wszystko się uspokaja. Można powiedzieć, że rytuał wstępu do konferencji się dopełnił i można zaczynać. Na trybunę wchodzi reprezentant gospodarzy i mówi „Jest mi niezmiernie miło, że mogę w imieniu…”

Tak też było w Tokacie, na III cyklicznej konferencji związanej z regionem Morza Czarnego zatytułowanej “Równoważenie rolnictwa i środowiska” organizowanej przez Uniwersytet Gaziosmanpasa w miejscowości Tokat. To ciekawy pomysł – konferencję o profilu naukowym wspiera 12 miast tego regionu, które są zainteresowane rolnictwem, bo żyją z upraw, ale też i stanem środowiska, bo ten, jak wszędzie, zaczyna się coraz bardziej pogarszać. Dwunastu burmistrzów umówiło się, że co roku inne miasto będzie gospodarzem konferencji. W poprzednim roku było to miasto Samsun leżące nad Morzem Czarnym, w tym roku wypadło na Tokat.

Budynek konferencyjny na uniwersytecie w Tokat

Referaty wygłoszone na konferencji

W czasie konferencji wygłoszono około 200 referatów – obejmowały szerokie spektrum tematów. Wiele z nich dotyczyło rolnictwa, sposobu uprawy, chorób roślin, szkodników itd. Sporo referatów dotyczyło zanieczyszczenia wód i gleby. Kilka dotyczyło zmian klimatu i ochrony środowiska traktowanej zarówno, jako problem lokalny, jak i problem międzynarodowy. Były też referaty, które skupiały uwagę na szerszej problematyce np. edukacji na temat środowiska i jego ochrony – jeden z autorów omawiał wyniki badań kandydatów na nauczycieli w jednym z miast Anatolii dotyczących ich stosunku do porozumienia paryskiego oraz możliwości jego zastosowania w Turcji. Cześć referatów dotyczyła strategicznych problemów. Jeden z nich próbował odpowiedzieć na pytanie, czy zwiększone rygory ochrony środowiska wpływają na efektywność działania gospodarki. Odpowiedź, przygotowana na podstawie danych z OECD była możliwa do przewidzenia – w perspektywie krótkookresowej zaostrzanie norm środowiskowych wpływa negatywnie na efektywność produkcji. Wymaga to więc różnych form kompensacji. Niektóre z wygłoszonych referatów mogły zainteresować każdego, nie tylko specjalistów. Dwóch naukowców z uniwersytetu w Tokacie przeprowadziło w centrum miasta badania (próbka około 420 osób) dotyczące gotowości do płacenia większych kwot za żywność, która jest produkowana w zdrowy sposób i pochodzi z wiarygodnych upraw. Obiecujący był też referat skupiający uwagę na możliwości zastosowania sztucznej inteligencji i technik głębokiego uczenia się do wykrywanie chwastów w uprawach.  

Referat prof. Romana Żurka i wspierający go poster był w swojej tematyce osamotniony. W czasie konferencji ochrona rzek rozumiana była głównie jako ochrona jakości wody w rzekach, zbiornikach wód podziemnych, czy jeziorach, bo to coraz większy problem na obszarach intensywnie eksploatowanych rolniczo. Sprawa regulacji rzek, zabudowy rzek budowlami hydrotechnicznymi nie miała swojej reprezentacji na konferencji.

Zarówno po referacie, jak i w czasie rozmów przy posterze (traktującym o problemach z ciągłością rzek w Polsce) widać było zrozumienie, ale też pewną formę rezygnacji. Być może wynika to z faktu, że wiele rzek w Turcji jest eksploatowanych energetycznie, a jazy i zapory, na których są montowane turbiny nie mają przepławek. Na samej rzece Yesilirmak jest takich energetycznych zapór dwadzieścia jeden, a w regionie Tokatu aż osiem. W tej sytuacji możliwość udrożnienia rzek wydawała się naszym rozmówcom dość odległa, choć mają oni świadomość, że charakterystyczny dla tej rzeki jesiotr pojawia się obecnie tylko u jej ujścia do Morza Czarnego.

Widok na jezioro zaporowe Almus na rzece Yesilirmak, fot. R.Konieczny

Z rozmów i lektur wynika, że w Turcji, jak w wielu miejscach na świecie, również w Polsce, występują podobne problemy i podobne trendy, w których dbałość o środowisko, choć rosnąca, wciąż jest niewystarczająca i mało doceniana. Przykładem jest regulacja rzeki Yesilirmak w samym Tokacie. To klasyczny przypadek, gdzie względy krótkookresowe i polityczne wzięły górę nad kompleksowym myśleniem o środowisku oraz miejscu i roli człowieka w tym kontekście.

Rzeka Yesilirmak – żywi, ale i niszczy

Rzeki w tym regionie, jak wszędzie tam, gdzie latem temperatury osiągają latem ponad 40 stopni, odgrywają ważną rolę. Mieszkańcy zawsze spędzali popołudnia i wieczory na zacienionych drzewami brzegach, kanały irygacyjne umożliwiały i nadal umożliwiają nawadnianie pól, na których uprawia się głównie warzywa, a rzeka była dawniej pełna ryb. Niestety, w latach siedemdziesiątych Yesilirmak poprzegradzano stopniami, a budowane przy nich przepławki dla ryb (jeśli występują) są zwykle mało skuteczne.

Yesilirmak, jak każda rzeka, a szczególnie, gdy w sąsiedztwie są góry, jest też źródłem zagrożenia. Szybki spływ z gór stwarza niebezpieczeństwo dla miasta i ludzi, więc w historii miasta zanotowano wiele powodzi. Wielka powódź wystąpiła w 1908 roku, a spowodował ją jeden z dopływów Yesilirmak, potok Behzat. Oficjalne dane mówią, że zginęło wtedy 225 mieszkańców i 17 żołnierzy, ale w wielu dokumentach sporządzonych po powodzi mówi się o około 2000 ofiar. Miasto w dużej części zostało zniszczone: uszkodzonych zostało prawie 500 budynków, 6 meczetów, wiele hoteli, wiele budynków publicznych, w tym Urząd Miasta, urząd telegrafów, szpital, czy więzienie. Podobna powódź zdarzyła się w 1949 roku, kiedy uszkodzonych zostało 449 domów, 122 sklepy, z czego ponad 60 zostało zniszczonych kompletnie. Tylko dzięki wcześniejszym znacznie mniejszym opadom i niegroźnemu wylewowi rzeki, który spowodował ewakuację ludzi, w czasie właściwej powodzi, kilka godzin później prawie nikt nie zginął. Ale w pamięci mieszkańców Tokatu ta powódź jest wciąż żywa i nazywa się ją Wielką Powodzią.

Link do filmu o powodzi zanjduje się tutaj (komentarz po turecku).

Mąż opatrznościowy miasta Tokat

Powtarzające się kłopoty z powodziami spowodowały, że zainteresowało się tym problemem Ministerstwo Leśnictwa i w ramach działu zajmującego się walką z erozją i odtwarzaniem pastwisk przygotowało plan dla Tokatu. Zespołem do tych spraw kierował Kemal Ask – inżynier wykształcony we Francji z doświadczeniami zdobytymi w Afryce i we Włoszech. Zdjęcie obok pochodzi z artykułu w Daily Sabah (16.08.2018).

Ask był przekonany, że ratunkiem dla miasta jest zagospodarowanie silnych opadów w górach i spowolnienie spływu powierzchniowego. W efekcie grupa zarządziła zalesienie wielu obszarów górskich otaczających Tokat, stworzenie tarasów i małych przeszkód opóźniających spływ. Były to działania na tyle skuteczne, że Kamel Ask do dziś jest pamiętany w Tokacie jako człowiek, który uratował Tokat przed powodzią. Od tego czasu nie było w mieście większej powodzi.

Obecne zmiany

Po 2010 roku powstała koncepcja regulacji rzeki w obrębie miasta, głównie dla celów rekreacyjnych, ale jednym z argumentów była oczywiście powódź. Obserwując realizację tego projektu można odnieść wrażenie, że wiedza Kemala Aska ściśle związana z wykorzystaniem możliwości jakie daje natura poszła w zapomnienie.

Ale zacznijmy od tego, że projekt i prace wykonane do dziś w 70% podobają się mieszkańcom, bo skupiają uwagę głównie na rekreacji. Nacisk w projekcie położony jest na ścieżki rowerowe i joggingowe wzdłuż rzeki, na altany w miejscach zacienionych drzewami, tak ważne dla wszechobecnego tu zwyczaju rodzinnego spędzania popołudni na świeżym powietrzu. Jednym z kluczowych elementów projektu jest zapewnienie odpowiedniej ilości wody w centrum miasta w sezonie letnim (kiedy jest jej mało), by można było pływać „osmańskimi łodziami”. Mówi się oczywiście również o tym, że wykonane prace regulacyjne mają zapewnić przejście wielkich wód przez miasto bezpiecznie dla mieszkańców.

Brzmiałoby to wszystko razem interesująco, gdyby nie sposób realizacji. Dla zapewnienia odpowiedniej ilości wody w rzece w sezonie letnim, gdy wody jest naprawdę mało konieczne było nie tylko podpiętrzenie wody przy pomocy jazu (bez przepławki), ale również wykonanie szczelnego koryta, które zagwarantuje, że woda nie będzie z niego w czasie suszy uciekać. W konsekwencji powstał kanał o długości 1,2 km, odseparowany od podłoża folią plastikową, z nasypaną na nią warstwą piasku i ułożoną betonową zbrojoną wylewką z okładziną kamienną. Wody deszczowe nie są odprowadzane do koryta rzeki w mieście, ale zbierane i wyprowadzane rurami ułożonymi pod ziemią wzdłuż koryta poza centrum miasta. Skarpy rzeki na całej długości są tak wyprofilowane, że uniemożliwiają ludziom bezpośredni kontakt z wodą.

Wizualizacja regulacji rzeki Yesilirmak w Tokacie, źródło: http://m.tokat.bel.tr/icerik.php?icerik=240&Kategori=1005

Podsumowanie

Uniwersytet w Tokacie jest stosunkowo młody – powstał w 1992 roku. W skład uniwersytetu wchodzą następujące wydziały: Wydział Rolniczy, Wydział Nauk i Literatury, Wydział Ekonomii i Nauk Administracyjnych, Wydział Lekarski, Wydział Edukacji, Wydział Inżynierii i Nauk Przyrodniczych, Wydział Sztuk Pięknych, Wydział Stomatologii, Wydział Teologiczny, Wydział Prawa i Wydział Nauk o Zdrowiu. Na uniwersytecie studiuje obecnie ponad 23 tys. studentów.

Organizatorzy konferencji włożyli ogromnie dużo wysiłku w promocję swoich działań, w szczególności jeden z głównych animatorów konferencji prof. Hakan Mete Dogan.

Uczestnicy konferencji, fot. R. Konieczny

Starali się też wykorzystać obecność uczestników spoza Turcji do nawiązania kontaktów, pokazania swoich prac z jak najlepszej strony i przedyskutowania tematów, które mogą być wykorzystane wspólnie w przygotowaniu wniosków o finansowanie z programów międzynarodowych.

Wiercą na jazie w Gorlicach

Nie ma już śladu majowego wezbrania na modernizowanym jazie w Gorlicach. Trwają „prace ręczne” – poniżej wyciętych w jazie „zębów” skuwany jest beton i przygotowywane jest miejsce na ułożenie pierwszego rzędu głazów nowej przepławki.

Poniżej na zdjęciach – stan prac modernizacyjnych na dzień 4 czerwca 2019 r.

Jeden nie poradzi

Tego samego dnia „nadzór przyrodniczy” mierzył spadki i prędkości wody w przepławce w Ropicy Polskiej. Nie było to ani proste, ani bezpieczne.

Wkrótce początek prac na Jasiołce w Jedliczach

W Jedliczach wbito już tablicę oznaczającą miejsce budowy.

„Nadzór przyrodniczy” wykonał dokumentację fotograficzną stanu obiektu przed jego przebudową i ze smutkiem oglądał bezskuteczne wysiłki ryb, by pokonać tę przeszkodę. Mewa śmieszka nie odleciała głodna.

Zalane przepławki (majowe wezbranie na Ropie)

W czasie wizyty 25 maja w Ropicy Polskiej, gdzie działa już prawie ukończona przepławka stan wody w rzece Ropie był wciąż podwyższony. Na znajdującym się wodowskazie powyżej tego miejsca w miejscowości Ropa stan wody wynosił 210 cm, czyli był o prawie półtora metra niższy od kulminacji, która wystąpiła dwa dni wcześniej. Urządzenie placu budowy, czyli kontenery i maszyny zostały wcześniej wycofane poza zasięg przewidywanego zalewu i nie uległy podtopieniu.

Widok na przepławkę od strony jazu

Woda w rzece na odcinku przepławki układała się w miarę równo – widać było, jak wytraca energię na dziesiątkach wielkich głazów, które składają się na rygle i bystrze. Stąd silna turbulencja i malownicze spienienie wody na powierzchni.

Poniżej przepławki woda się uspokajała i wyrównywała – widać to wyraźnie na zdjęciu zrobionym ze znajdującej się poniżej bystrza kładki dla pieszych.

Widok na przepławkę od dołu z kładki dla pieszych

Nie widać było żadnych uszkodzeń spowodowanych tą wodą, poza jednym wyrwanym głazem z niedokończonego jeszcze umocnienia prawego brzegu, który woda postawiła na sztorc.

Niewielkie uszkodzenie umocnienia brzegowego

W najbliższym czasie planowane jest spotkanie zleceniodawcy z wykonawcami i nadzorem przyrodniczym na temat skuteczności przepławki. Podstawą dyskusji będą wyniki pomiarów prędkości wody przeprowadzone w ostatnich tygodniach w różnych miejscach przepławki. W razie stwierdzenia przekroczeń dopuszczalnych prędkości podjęte zostaną decyzje dotyczące niezbędnej korekty prac.

Poniżej Ropicy Polskiej fala wezbraniowa przeszła przez modernizowany jaz w Gorlicach. Na czas wezbrania usunięta została tymczasowa droga dojazdowa do placu budowy i znajdujący się pod nią przepust rurowy. Jaz, w którym niedawno wycięto zęby, radził sobie doskonale z podwyższoną wodą.

Widok na wlot do przepławki budowanej w Gorlicach

Wycięto zęby jazowi w Gorlicach

Modernizacja przepławki dla ryb w Gorlicach
rzeka Ropa km 32+300

Stopień w Gorlicach został zbudowany dla utrzymania stałego piętrzenia na ujęciu wody przeznaczonej dla celów przemysłowych. Jaz składał się z sekcji z filarami umożliwiającymi regulację zasuw, przepławki dla ryb zlokalizowanej w środkowej części obiektu i przelewu stałego. Pomimo zbudowanej przepławki stanowił on barierę nie do pokonania dla ryb.

Widok na jaz i przepławkę przed renowacją

Modernizacja stopnia zakłada likwidację starej przepławki oraz budowę nowej w części z przelewem stałym. Nowa przepławka będzie oddzielona murem oporowym od części koryta pracującej dla ujęcia wody. By, w czasie modernizacji, nie powodować mącenia wody (zgodnie z zaleceniami Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska) założono, że prace budowlane będą realizowane „na sucho”, co wymagało wydzielenia części koryta rzeki i osuszenia go.

Droga dojazdowa i wydzielony obszar budowy przepławki

Od początku roku zrealizowano wiele elementów inwestycji: przygotowano drogę dojazdową do placu budowy (nasyp i przepust rurowy – na ilustracji powyżej na zdjęciu lewym, po lewej stronie), zasypano starą przepławkę kamieniem łamanym i wykonano mur oporowy.

Budowa muru oporowego oddzielającego przepławkę od reszty koryta

W tym miesiącu (maj 2019) wycięte zostały również „zęby” w stałej części jazu, co będzie chroniło konstrukcję przepławki przed lodem. Wycięte „szczerby” zlokalizowane są na poziomie wlotu do przepławki od strony wody górnej i na poziomie dna pierwszej komory przepławki.

„Zęby” wycięte w stałej części jazu

Sezonowym problemem na budowie jest konieczność likwidowania w czasie wezbrań, które o tej porze roku występują dość często, drogi dojazdowej i przepustu rurowego. Poza tymi utrudnieniami nie wystąpiły dotąd inne problemy, które mogłyby opóźniać realizację tej inwestycji.

Fotografie: Piotr Sobieszczyk, Karol Ciężak, Małgorzata Siudak

Pierwsze testy na budowie w Ropicy Polskiej

Trwają prace przy modernizacji bariery migracyjnej na Ropie w Ropicy Polskiej (km 39+400). Bariera składająca się z dwóch stopni oraz gurtu dennego jest zastępowana przepławką w formie kamiennego bystrza.

Od listopada 2018 trwa układanie przepławki z przygotowanych bloków skalnych. Prace prowadzone są „na sucho” pod osłoną ścianki szczelnej odgradzającej obszar prac od koryta, którym obecnie płynie woda.

Układanie głazów (fot. M. Siudak)

Procedura prac w tym przypadku polega na układaniu głazów etapami. Po ułożeniu fragmentu bystrza – długości około 30 metrów, sprawdza się jak ten fragment działa po wpuszczeniu do niego wody. Jeden z takich testów przeprowadzono pod koniec lutego. Uczestniczyli w nim przedstawiciele inwestora, wykonawcy, projektanta i nadzoru przyrodniczego.

Red.: Jaki jest cel dzisiejszego testu? (pytanie skierowane do Piotra Sobieszczyka – kierownika projektu)

Piotr Sobieszczyk: Nie da się idealnie zaprojektować takiego urządzenia, bo nie da się narysować dokładnie kamieni, które mają być ułożone, nie da się też dokładnie przewidzieć jak zadziała całość. Dlatego na etapie wykonania takiego bystrza dokonujemy korekt. Robimy to na podstawie porównania projektowanych parametrów przepływu z rzeczywistymi pomiarami. Głównie chodzi o prędkość wody – jeśli gdzieś przekroczone zostaną parametry graniczne, to ryby przez takie szczeliny nie przepłyną.

Red.: I jak to wypadło dzisiaj?

P.S.: Zmierzone dzisiaj prędkości są dobre, ale to były wstępne badania. Gdybyśmy chcieli to zrobić dokładnie, to trzeba by poświęcić kilka godzin na tzw. mapowanie. To oznacza wykonanie kilku przekrojów poprzecznych i pomiary prędkości w każdej szczelinie przekroju na kilku poziomach głębokości wody. Dzisiaj mierzyłem tę prędkość w kilkunastu szczelinach na głębokości 0,6 m od powierzchni tam, gdzie ta prędkość teoretycznie powinna być największa.

Red.: To wystarczy, żeby sprawdzić czy wszystko jest dobrze zrobione?

P.S.: Takie próby, jak dzisiejsza pozwalają nam dokonać na bieżąco korekty wykonania budowli – w efekcie uniknąć dodatkowych kosztów związanych z ewentualną przebudową później, co może być daleko trudniejsze. Po zakończeniu budowy i tak zostanie przeprowadzona ocena hydrologiczna przepławki, ale korekty w trakcie oszczędzają czas i środki.

Widok stopnia w Ropicy Polskiej w trakcie modernizacji (28.03.2019) – fot. arch. Zakład Badań Ekologicznych