Korzyści z naturalnych rzek dla lokalnych społeczności

Co straciliśmy przerywając w XIX i XX wieku ciągłość rzek przegrodami bez przepławek dla ryb? Z badań i analiz przeprowadzonych w Polsce na Dolnej Wiśle wynika, że zapora we Włocławku spowodowała drastyczny spadek wyławianych przez spółdzielnie rybackie ryb. Jeśli w okolicach Tczewa do czasu wybudowania zapory (1970) łowiono około 3000 kg ryb rocznie z jednego kilometra rzeki, to po wybudowaniu zapory połowy na tym odcinku nieznacznie przekraczały 100 kg rocznie. To prawie 30 razy mniej.

Podobnie jest na świecie – w zlewni rzeki Columbia (połowa zlewni jest w Kanadzie, a połowa w USA) szacuje się spadek populacji łososi o 90% (z 15 mln sztuk do 1,5 mln sztuk), przy czym ¾ z tych, które obecnie pływają to łososie hodowlane. Ocenia się że ta redukcja populacji spowodowała straty w rybołówstwie w latach 1960-1980 w wysokości 6,5 mld dolarów.

Naturalność rzek jest jednym z ważnych atrybutów krajobrazu, który przyciąga turystów. W wielu krajach na świecie liczba ludzi, którzy na krótko lub na dłużej odwiedzają tereny wiejskie o naturalnym charakterze stale rośnie. I dotyczy to w głównie terenów górskich i podgórskich. O ile, na przykład, przychód do budżetu z turystyki w Austrii wynosi 12%, to w przypadku Alp jest to 36%. Ogromny potencjał tkwi w ekoturystyce i turystyce wędkarskiej.

Fot. Marek Jelonek. Wędkarz na łowisku na Sanie

Z czego zdaje sobie sprawę cześć samorządów, gdyż w strategiach rozwoju gmin mają wpisane rozwój turystyki i rekreacji jako podstawowe kierunki przyszłej aktywności. Szacuje się, że w Polsce jest około 1 mln wędkarzy. Każdy z nich wydaje na swoje hobby około 3 tysiące złotych rocznie, z czego część zasila budżety miejscowości leżących nad rzekami. Łatwo policzyć jaki potencjał gospodarczy tkwi w tym sektorze.