Dlaczego nie ma ryb w naszych rzekach?

Szacuje się, że spośród ryb, które pływały dawniej w Polskich rzekach całkowicie wyginął jeden gatunek – jesiotr ostronosy. Dwa inne, czyli łosoś i głowacica występują w naszych rzekach tylko dlatego, że człowiek im pomaga – same nie dałyby rady. Generalnie rzecz biorąc z 68 gatunków, jakie występują w naszych rzekach wspomniane 3 wyginęły jako gatunki samodzielne, a 24 zostały zaklasyfikowane do trzech najwyższych kategorii zagrożenia. To daje razem około 40% wszystkich gatunków z polskich rzek. Więcej na ten temat w tekście tutaj.

Co się takiego wydarzyło, że takie ryby jak: łosoś, certa, troć czy jesiotr i węgorz przestały pojawiać się w naszych rzekach? Wpłynęło na to wiele czynników, ale podstawowy był jeden: zapory, jazy, stopnie czy jakby tych przeszkód na rzekach nie nazywać. Zapora we Włocławku wybudowana w 1970 roku prawie na stałe zablokowała wędrówkę w górę Wisły ryb dwuśrodowiskowych jakimi są wymienione wyżej gatunki. Te ryby rozmnażają się w rzekach, ale większą cześć swego życia spędzają w morzu. Oprócz węgorza, który rozmnaża się w morzu Sargassowym.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe. Jesiotr na stoisku rybnym w Hali Mirowskiej w Warszawie złowiony w Wiśle (1927)

Prawie 30 tys. mniejszych zapór (jazów, stopni wodnych czy innych przegród) zablokowały również wędrówkę lokalnych gatunków ryb, które nie migrują co prawda między słoną a słodką wodą – żyją tylko w rzekach, ale wędrują wzdłuż nich w poszukiwaniu odpowiednich warunków do życia i rozmnażania. Bo, jak wynika z badań tylko kilka procent tych przegród ma przepławki dla ryb, a jeszcze mniej działające sprawnie przepławki. W efekcie populacja ryb zmalała ogromnie. Przyczyniło się do tego również dramatyczne pogorszenie jakości wody w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych poprzedniego stulecia, wybieranie żwiru z rzek na masową skalę, przełowienia i kłusownictwo.